Zwracam się do Was o pomoc finansową dla dwojga osób, które w wyniku pewnych nieporozumień utknęły na Stacji Arctowskiego na Antarktyce.
Nieco ponad rok temu w pobliżu tej polarnej stacji został uszkodzony jacht Polonus. Kilka miesięcy temu grupa ratowników udała się tam żeby uratować ten jacht. Pracowali w niesamowitych (zimnych) warunkach, mimo iż tam podobno jest lato. Udało im się, Jacht został bez użycia dźwigu podniesiony, pospawany i z niesamowitymi przygodami zwodowany z pomocą statku marynarki brazylijskiej.
Niestety między ratownikami doszło do nieporozumienia, które skończyło się tym, że dwoje z nich zostało na Stacji Arctowskiego i potrzebują pomocy ludzi dobrej woli w powrocie do domu. Podana kwota to tylko koszt dotarcia do Chile na końcu Ameryki Południowej, potem jakoś trzeba dolecieć do kraju.
Tu wklejam fragment dramatycznego wpisu administratora z forum żeglarskiego:
"Koszt dotarcia do Punta Arenas to 3000 USD na głowę. Jedyna możliwość to dotarcie do chilijskiej bazy Frei i stamtąd Herkulesem do Punta. W żadnych planach nie mieli takich wydatków.
Z miejscami w samolocie jest bardzo słabo. Naukowcy poprzez swoje instytuty mają bookowane miejsca z ogromnym wyprzedzeniem, ale dzięki sympatii jaką darzą na Arctowskim "Starszego Pana" i tę "Dziewczynę zawsze chętną do pracy", przebywający akurat w stacji dyrektor IBB PAN zaoferował pomoc w załatwieniu miejsca w samolocie. Ludzie z Arctowskiego chcą wesprzeć Basię i Janusza finansowo, ale ich zrzutka to kropla w morzu potrzeb.
......................
Janusz zostawił pracę, swoje jedyne źródło dochodu, żeby pomóc w ratowaniu innego jachtu.
................
Basi nie znam, ale wiem, że jest nauczycielką, która wykorzystała na ten pomocowy wyjazd wszystkie oszczędności."
Tutaj jest link do tematu w którym podany jest nr konta
http://forum.zegluj....hp?f=39&t=23645
Chciałbym Was prosić o wsparcie, bo ludzie poświęcili masę swojego czasu i pieniędzy i ...... zostali na lodzie tzn na Stacji polarnej.
Pomożecie?