Skocz do zawartości


Witaj.

W przypadku niejasności, problemów z rejestracją prosimy o kontakt przez formularz zgłoszeniowy (lewy, górny róg tej strony - KONTAKT). Odpowiemy najszybciej jak się da.
Pozdrawiamy - administrator i modertorzy ptclub.pl


Zdjęcie

Prośba o poradę


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1 Matrioszka

Matrioszka

    Kolegunio

  • Użytkownicy
  •   
  • Posty: 150
  • Dołączył:  28 mar 2016
  • Rok Produkcji:2009
  • Silnik:1,6 M
  • Imię:Alicja
  • Skąd::Olsztyn
  • Płeć: Kobieta

Napisano 03 marzec 2018 - 22:38

Na wstępie zaznaczam -  wiem, że to forum o Pitkach a mój temat z tymże niewiele ma wspólnego, niemniej jednak może ktoś z forumowiczów będzie w stanie podpowiedzieć. 

 

Słuchajcie, "u mnie" na parkingu podziemnym (taki co jest pod blokiem) od jakiegoś czasu, dokładnie nie mogę stwierdzić ale podejrzewam, że już parę ładnych tygodni koczuje kot. Z racji zawodu jaki wykonuję rzadko jestem w domu więc i rzadko pitkiem jeżdżę, co za tym idzie - na parking nie schodzę. Widziałam tego kota kilka razy jak biegał między samochodami i na początku myślałam, że może komuś uciekł, może wlazł tam przypadkiem i nie wie jak wyjść, w sumie mrozy były to może chciał przekoczować i później sobie polezie. Tak jak mówię, nie było mnie na miejscu więc nie byłam na bieżąco. 

 

Do rzeczy. Wyjeżdżałam wczoraj wieczorem, kot siedział za samochodem obok mojego i "śpi" - myślę sobie, ale śpieszyłam się dość mocno więc nie zaglądałam. Wracam dzisiaj, kot w tym samym miejscu - ludzie święci - obraz nędzy i rozpaczy. Siedzi mokry, zakatarzony, dyszy, rzęzi, w ogóle ledwo co oddycha. I kompletnie nie reaguje. Widać, że jest bardzo chory - agonia wręcz. No szkoda go strasznie.

 

I tu pytanie - jakie służby zajmują się takimi sprawami (bo jakieś chyba muszą?) Zadzwoniłam do straży miejskiej ale nie odbierali więc następny telefon na alarmowy i dowiedziałam się, że oni w tej sprawie nic nie zrobią bo od leczenia chorych zwierząt jest weterynarz (serio? nie wpadłabym na to) i ogólnie potraktowali mnie jak debilkę, nawet nie byli w stanie wskazać instytucji, która może coś z tym zrobić. Olsztyńskie schronisko ponoć też nie przyjeżdża i nie łapie kotów. No ale przecież jeżeli on tam zdechnie to co? Moim obowiązkiem jest osobiście go stamtąd zabrać i zutylizować? Serce mi pęka patrząc na coś takiego, tym bardziej, że sama mam kota w domu, i nie wyobrażam sobie nic z tym nie zrobić - tylko co?

 

Swoją drogą wkurza mnie niemiłosiernie i nie mogę zrozumieć takiej znieczulicy. Kilkadziesiąt osób parkuje tam samochody więc teoretycznie kilkadziesiąt osób dziennie "odwiedza" hale i nikt nie zareagował.  :angry:



#2 Bezimienny Gość.Yodarek_*

Bezimienny Gość.Yodarek_*
  • Guests
  • Dołączył:  --

Napisano 04 marzec 2018 - 01:05

http://www.olsztyn.toz.pl/







Podobne tematy Zwiń

  Temat Forum Autor Podsumowanie Ostatni post

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych