Kiedyś popularnym urządzeniem był wakuometr.
Pokazywał on podciśnienie w każdym momencie nawet po muśnięciu gazu, nie zmieniającego nawet prędkości obrotowej silnika, co wpływało na zużycie paliwa również.
Miało to kiedyś BMW fabrycznie (nie wiem czy teraz jeszcze coś takiego jest stosowane).
Mój syn jeżdżąc tym samym samochodem na początku swej przygody z motoryzacją spalał ok 5 l paliwa więcej niż ja.
Czyli "jeździć trzeba umić".
Teraz komputery pokazują wyniki uśrednione niewiele mające wspólnego ze stylem jazdy, zmianą biegów, hamowaniem silnikiem itd.
Może w przypadku tych, co pali im nienaturalnie dużo, warto by było się zastanowić nad zamontowaniem wakuometru i zobaczyć jak naprawdę jest z tym "umieniem".
Być może nienaturalnie dużemu spalaniu winien jest stan techniczny silnika?
Oczywiście jest jakieś minimum poniżej którego nie da się zejść, "ale to już inna historyja".