Nadszedł ten czas nieco niespodziewanie i chociaż, gdzieś tam, brałem pod uwagę różne możliwe scenariusze zakończenia mojego związku z Pitkiem, to zapewne nie w tak krótkim czasie. Bywa tak, że czasem coś się psuje i... mówimy sobie, ze to już koniec, rozstajemy się, ale naprawiamy to i znów związek odżywa i znów cieszymy się wspólnym pokonywaniem kilometrów.
Ale do rzeczy. Poważnie zastanawiam się nad dalszym losem mojego PT. Przyczyną jest kumulacja jego dysfunkcji i sensowność ich usunięcia ze względu na koszt biorąc pod uwagę jego wartość rynkową. Przez ponad rok wspólnego przebycia 50 tys. kilometrów wymieniłem wtryski gazu,katalizator, w odstępach kilku miesięcy łożyska w przednich kolach plus, w jednym przy okazji wymiany łożyska, piastę, dostał nowy akumulator, wymieniłem dmuchawę, podstawę filtra oleju wraz z obudową i czujnikiem ciśnienia, łącznik Watta i parę innych pierdólek. Dojrzewałem do wymiany nagrzewnicy, bo podczas korzystania z ogrzewania śmierdzi płynem chłodniczym a w korkach zdarzyła się kilka razy eksplozja pary na szybach od środka. Po czym odezwała się przepustnica, która co jakiś czas szarpnie i już trzeci raz wywaliła błąd. I tu ledwo forumowe posty dobiły mnie tym, że nie obędzie się przy wymianie bez kosztownej adaptacji w autoryzowanym serwisie to już dopadło mnie ślizgające się sprzęgło. Wyliczyłem, że samo sprzęgło i przepustnica wraz z robocizną, z danych, które znalazłem na forum to lekko licząc 2,5tys.
I w tym miejscu pojawia się szekspirowski dylemat. No, bo serce jedno a rozum podpowiada drugie.
Liczę na wasze wsparcie w podjęciu decyzji