Ale nie o aucie chciałam pisac .Chciałam powiedzieć,ze po raz kolejny przekonałam sie jak wspaniałych ludzi mamy tu na forum.
Auto znalazł Paweł (paradyż).Zadzwonił do właściciela,wypytał,posprawdzał samochód w tych czarodziejskich systemach. z tego co wiem konsultował sie tez z Maxem.Wreszcie zadzwonił i powiedział: Bierz ! Jest dokładnie taki jak chcesz i jest ok ! Ufam mu w 100% więc decyzja została podjęta natychmiast.Każe kupic to kupuję
To działo się w piątek ,więc miałam jeden dzień na zorganizowanie się.Wypłacanie pieniędzy (bo gośc moze chcieć gotówkę),załatwianie dnia wolnego w pracy(co graniczyło z cudem ) wreszcie udało się ! Wszystko załatwione.
Niestety,w wyniku nieprzewidzianych okoliczności ok godz.20 okazało się ,ze nie mam z kim jechac po auto...Chyba nie musze mówić co poczułam...
I wtedy do akcji wkroczyła Aga (skarbek).Słuchajcie...ta kobieta jest niesamowita.
W ciągu półgodziny ustaliła mi pociąg do Gliwic,załatwiła opiekę na miejscu w postaci Krzysia (chromka) ...powiedziała;jedź ,bierz,wszystko załatwione.Jeszcze teraz kiedy o tym myslę to się wzruszam.
Udowodniła po raz kolejny,że można na nia zawsze liczyć.Zawsze.
Oczywiście przez cały nastepny dzien kwoczyła nade mną niesamowicie
Od rana miałam telefony z pytaniami: a jedziesz już ? zjadłaś? Krzyś juz czeka ,kupiłąś wreszcie ? podoba Ci sie ? przyslij zdjęcie ! rozłóż recznik na siedzenia bo powycierasz,nie jedz w samochodzie bo zaciapiesz idt itp... Aga...jesteś przyjacielem przez duże "P"...
Teraz pora na Krzysia.To on wymacał,obwąchał i pozaglądał we wszystkie dziury w Pitku.Mało tego ! Nawet cenę mi wytargował ! Ja właściwie siedziałam jak ciele i czekałam az skończy
I na tym skończyła się uprzejmosc Krzysia.Zapakował mnie do auta ,szybko pożegnał i tyle.Jego zona próbowała mi wcisnąc w rękę kawałek kiełbasy przemyconej po kryjomu ale zauważył i wyrwał ,mówiac ,ze przecież po drodze mam Biedronkę to sobie kupię...Biedna kobieta prawie zapadła się podzienię ze strachu i wstydu...cóz..No dobrze...to oczywiście głupi zart
W rzeczywistości Krzyś to terrorysta żywieniowy!!!.Zabrał mnie do domu i...nastapiło karmienie mnie...Jeszcze czułam ostatni kęs ciasta w przełyku a on juz pakował mnie do auta i wiózł na obiad !! Dobrze,że Klaudia zauważyła mój błagalny wzrok i wyratowałą z opresji
Jejku...po tygodniu u nich to chyba bym się turlała....Ech...oni są tak ciepłymi i serdecznymi ludźmi,ze nie chce się od nich wyjeżdzać...Kochani...mam nadzieję,ze będe mieć okazję aby się odwdzięczyć.
Mam swoje wymarzone auto dzięki Wam.I to dzieki takim ludziom jak Wy to forum jest wyjątkowe.
Dziękuję
pochwal się
.Fajnie było cię poznać ,napisałas taki piękny długi list a nie wszystko w nim opisałaś, a gdzie zgubiony prze zemnie koreczek od gazu 
,a gdzie wywiezione tony ciasta ze SLĄSKIEJ cukierni na wschód kraju ;P 
w pitolu 
