Witam,
w czasie pikniku lotniczego w Świdwinie zajechała dumnie Meluzyna. Powiem szczerze, że bardzo spdobało mi się to auto..., ale na grafikach. Jak do niej wsiadłem to chociaż niewierzący jestem, to się przeżegnałem. Przecież to masakra jakaś. Ja rozumiem, że to pierwsze egzemplarze, prototypy, ale..., ludzie, toż to była tragedia. Wszystko jak w starej, komunistycznej Syrence, a nawet jeszcze gorzej. Niedoróbki, krzywe to wszystko, szpary, pod lakierem chyba szpachel był szlifowany tylko i wyłącznie przy pomocy papieru i ręki Pana Stasia. W środku elementy wnętrza chyba pasowane przy pomocy tafli plastiku i suszarki do włosów. No fakt, na środku 10' ekran Parrot. Ogólnie jestem zdania, że takich prototypów nie powinno się pokazywać, żeby ludzie wciąż jeszcze mieli nadzieje na naszą, Polską, rodzimą motoryzację i jej rozwój.