[ Dodano: 2009-08-29, 12:54 ]
I przyszełd czas na rozstanie sie z Pitusiem... W lipcu podczas prewnej ulewy zalało garaz wraz z Pitusiem...
3 dni czekalismy na kogos z ubezpieczalni zeby zorbił oglaedziny... w srodku syf jak cholera... wkocnu zabrali go do serwisu chryslera gdzie prawie 2 miesiace stał w serwisie z rozłozonym wnetrzem na czesci, lecz decyzja była bolesna:( trzeba sprzedac, a nie mozna wcisnac takiego samochodu komus ktory nie bedzie wiedział co z nim sie stało, wiec chcielismy sprzedac w takim stanie jak stał rozebrany. Myslałem ze wezmie go jakis handlarz potnie karoseria na cwiatrki reszte sprzeda na czesci i tak skonczy sie biedny zywot PT. Przykra sprawa... Ale juz na szczescie jest sprzedany i co najwazniejsze jezdzi i bedzie jezdził oby jak najdłuzej. Kupił go pewien Pan dla żony i juz pomału go ogarnia. Najwazniejsze ze PT jezdzi:)
