Skocz do zawartości


Witaj.

W przypadku niejasności, problemów z rejestracją prosimy o kontakt przez formularz zgłoszeniowy (lewy, górny róg tej strony - KONTAKT). Odpowiemy najszybciej jak się da.
Pozdrawiamy - administrator i modertorzy ptclub.pl


Zdjęcie

Jak zachować się podczas wypadku?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
10 odpowiedzi w tym temacie

#1 Przemo

Przemo

    Znawca Tematu

  • Przyjaciel forum
  • Posty: 1082
  • Dołączył:  28 sie 2008
  • Rok Produkcji:Brak
  • Silnik:Brak
  • Imię:Przemo
  • Płeć: Nieustawiona

Napisano 05 kwiecień 2011 - 22:31

Dziś wracając z Sulejowa krajową 8 do Warszawy, miało miejsce zdarzenie które dało mi do myślenia. Pan w białym samochodzie dostawczym 100 metrów przede mną nie zauwazył na łuku drogi (prawdopodobnie się zagapił) jadacego prawym pasem ciągnika rolniczego z przyczepa i uderzył w niego z takim skutkiem jak na zdjęciu. Mi na szczescie udało się wychamować.

Dołączona grafika
Dołączona grafika
Dołączona grafika
Dołączona grafika

Pierwsze co szoook. Później co robić. Awaryjne zaraz po wyhamowaniu. Szybko na CB informacja "Koledzy uwaga hamujcie wypadek na łuku drogi". Potem rozpoznanie co się dzieje. Na poczatku nie myslalem ze uszkodzenia są tak duże. Po czym zobaczyłem ze są dość spore. Podbiegłem do busa, probojac otworzyc drzwi. Z trudem ale udało się, kierowca także próbował je otworzyć. Był zakrawiony. Powierzchnia kabiny strasznie się zmniejszyła, mimo tego ze samochod od strony kierowcy nie był uszkodzony, dobrze ze nie było pasażera. Powiedziałem do kierowcy: "Niech Pan sie nie rusza, prosze wył. silnik w samochodzie". Po czym na szczęście najechała na zdarzenie przypadkowo jadąca karetka, więc tak naprawde jadacy autem miał dużo szczęścia. Czekał może 1-2min po zdarzeniu na udzielenie fachowej pomocy. A z drugiej strony gdyby nie oni nie wiedział bym co robić, bo nikt z reszty kierowców oprócz mnie nie pofatygował się zobaczyć co się stało.
Gdy medycy przejeli inicjatywe poprosili zebym zadzwonił na Policje.

Po chwili przyjechała Policja i Straż.

Zatem pytanie co robić w takich sytuacjach. Jak udzielić pomocy, mimo ze przeszedłem podstawowy kurs ratownika w liceum i mam nawet jakiś stopien, nie wiedział bym co dalej aby mu nie zaszkodzić.

#2 maxym72

maxym72

    VIP

  • Mayster
  •   
  • Posty: 6791
  • Dołączył:  19 sty 2009
  • Rok Produkcji:2014
  • Silnik:Sedici=4x4
  • Imię:Max
  • Skąd::Szczecin
  • Płeć: Mężczyzna

Napisano 05 kwiecień 2011 - 22:48

Dobre pytanie - dwa razy byłem w podobnej sytuacji i zawsze było podobnie - martwica dookoła i nikt nie wie co robić, a nawet jak wie - to się nie wychyla. Ja przyjmowałem schemat następujący - pierwsze to pogotowie najczęściej pod 112 - facet wie po opisie, żeby zawiadomić policję i straż. Potem zwiad, czy za chwilę coś nie wyleci w powietrze - najlepiej z gaśnicą w rękach - przy okazji wyciągania gaśnicy jeśli mgła - trójkąt - Jak nie najgorzej z widocznością to awaryjne wystarczą. Jak nic nie ma zamiaru wybuchnąć to próba dotarcia do uwięzionych z wyłączeniem zapłonu (nigdy nie starcza czasu na odpinanie klemy, a ciąć nie ma czym). Starać się ich (rannych) nie ruszać, jeśli nie ma konieczności - jak krwawią starać się zatamować na miejscu wewnątrz pojazdu. Nie rwać się jeśli nie ma konieczności do samodzielnego wyciągania poszkodowanych z samochodu - można tylko zaszkodzić. Wyjątkiem jest groźba zapłonu lub koniecznośc przeprowadzenia akcji reanimacji - do tego i tak trzeba kogoś poprosić o pomoc - więc żeby kogoś sprawnie zatrzymać - swój samochód w poprzek drogi. To chyba wszystko co mi przychodzi do głowy. Za każdym razem jest inaczej i nigdy człowiek nie jest sobie w stanie na miejscu tego na szybko poukładać. Po pierwszym razie ułozyłem sobie wszystko mniej więcej tak - ale i tak wyszło inaczej. Zapamiętałem tylko jedno - gaśnica nie służy do gaszenia swojego samochodu - tylko do ratowania innych - dlatego kilogramowa to minimum. No i dobrze żeby zadziałała. Pozdrawiam i nie zazdroszczę emocji.

#3 Bezimienny Gość.pawzam_*

Bezimienny Gość.pawzam_*
  • Guests
  • Dołączył:  --

Napisano 05 kwiecień 2011 - 22:49

Wszytko zależy od sytuacji w jakiej sie znalazleś, najważniejsze to zabezpieczyć miejsce wypadku tak aby za chwile ktoś z tyłu nie najechał i większych szkód nie spowodował czyli awaryjne, trójkąt nawet CB, w ostatnich latach ma je bardzo dużo użytkowników dróg.
Kiedyś kolega dachował na zakrecie, po wyczołganiu z auta zauważył zatrzymujacy się samochód, wyszedł koleś, wyciągnął telefon, zrobił zdjęcie i... odjechał :nie
Pełen profesjonalizm

#4 jasmina

jasmina

    VIP

  • Pomagamy sobie
  •   
  • Posty: 1847
  • Dołączył:  08 wrz 2008
  • Rok Produkcji:2002
  • Silnik:2,4L

Napisano 05 kwiecień 2011 - 23:38

Ja tylko raz bylem w takiej sytuacji: Rano jechalem z ojcem do Wrocławia - jakaś 5rano - przed nami jedzie Toyota - na zakręcie chłopak wpada w poslizg i obracając sie uderza w jedune drzewo jakie tam stało (przez pół kilometra nie było zadnego) - uderza stroną kierowcy. ja zas wpadam takze w poslizg bo odruchowo wcisnąlem na max hamulce - wyprowadzam cudem auto przez pobocze - z naprzeciwka facet Jettą to samo - ale udaje sie. Pamietam ze wyskoczylem z auta jak oparzony biegnąc i krzycząc do kogos - chyba do tego z jetty juz nawet nie pamietam zeby dzwonil po pogotowie. Podbiegłem do tej Toyoty chlopak byl pokiereszowany i nieprzytomny - zacząlem go cucic jak sie ocknąl pierwsze co zapytałem czy nie chce mu sie "siku" - kazalem mu "lac" w spodnie - chodzi o to ze mozna miec peknietą miednice kiedy masz pelny pecherz mocz moze dostac sie do organizmu.
Nastepnie probowalem wyloczyc silnik - nie bylo szans auto bylo tak zmiarzczone w czesci stacyjki. Pamietam ze nie moglem nawet otworzyc drzwi pasazera.
Dostalem takiej adrenaliny ze rekoma wybijalem szyby zeby wejsc jakos do tego :cenzura auta - wiem ze wygiolem ramke drzwi ale tez nie pamietam jakim cudem.
W jette jechall malzenstwo - pani kazalem siedzien na tylnej kanapie z chusteczkami i trzymac chlopakowi glowe prosto pilnując zeby sie nie zakrztusil wlasnym jezykiem.
Zas ja znowu zaczolem rozwalac z ojcem przod auta zeby sie dostac do akumulatora - zaraz przyjechala straz pozarna ktora wpadla w poslizg i uderzyla lekko w stojąco na poboczu jette - pogotowie ledwo wyrobilo i wychamowalo na poboczu - a najlepsza byla policja ktora nowiotenkim pasacikiem na tamte czasy przy :cenzura w straz pozarną.

Powiem wam ze nie zycze tego nikomu - do Wrocławia juz nie pojechalem bo mi sie odechcialo - a czlowiek w takim przypadku dostaje takiej adrenaliny ze nie panuje nas swoją silą i zachowaniem - nawet teraz jak sobie przypomne to mnie ciarki przechodzą.

Nie wiem jakbym sie zachował kiedy okazuje sie ze trzeba robic masaz serca lub inne czynnosci ratujące zycie.

Moze warto pojsc na jakis kurs pierwszej pomocy.

#5 Kostek

Kostek

    Kozak

  • Pomagamy sobie
  •   
  • Posty: 1591
  • Dołączył:  27 mar 2010
  • Rok Produkcji:2014
  • Silnik:1,2 benzyna M
  • Imię:Adam

Napisano 06 kwiecień 2011 - 06:39

jasmina,
Pierwszy raz słyszę o szybkim sikaniu po wypadku

#6 paradyz

paradyz

    VIP

  • Pomagamy sobie
  •   
  • Posty: 3021
  • Dołączył:  21 paź 2008
  • Rok Produkcji:2005
  • Silnik:300C 3,5 A
  • Imię:Paweł
  • Skąd::Rzeszów
  • Płeć: Nieustawiona

Napisano 06 kwiecień 2011 - 13:54

Ja z racji tego że przez 11 lat przemierzałem Polskę naoglądałem się wiele i niejednokrotnie udzielałem pomocy. Były i sytuacje wesołe, ale i bardzo przykre, po których nie byłem w stanie wsiadać i jechać dalej. Ale o tym opowiem na zlotach. Oczywiście spotykałem bezmózgowców z komórkami w łapach, którzy przystawali cyknąć fotkę np uwięzionej w aucie zakrwawionej kobiety. Dużą pomoc zawsze można było uzyskać od kierowców TIRów, którzy wożą wielkie łomy w autach. A nie raz się przydawały. Tu przydatne było bardzo CB radio. Nigdy nie przejechałem obojętnie nawet wobec leżącego na poboczu pijaka.

#7 sauron

sauron

    Kolegunio

  • Pomagamy sobie
  • Posty: 176
  • Dołączył:  27 kwi 2010
  • Rok Produkcji:2000
  • Silnik:2.0

Napisano 10 kwiecień 2011 - 18:41

paradyz, faktycznie inaczej zachowują się doświadczeni kierowcy, którzy mają świadomość tego, że gość w aucie, które wypadło z drogi może mieć tylko kilkadziesiąt sekund na ratunek. inaczej zachowują się ludzie bez mózgu.
ratownicy mogą przeprowadzić szkolenie w zakresie pierwszej pomocy po wypadku. można rzucić taki pomysł choćby w firmie - jeśli pracujecie dużo w samochodzie, to nie powinno być problemu z urządzeniem takiego szkolenia dla pracowników.

#8 miecio

miecio

    VIP

  • Pomagamy sobie
  •      
  • Posty: 13784
  • Dołączył:  21 cze 2009
  • Rok Produkcji:2006
  • Silnik:2.2 /ropa/
  • Imię:miecio
  • Skąd::krk
  • Płeć: Mężczyzna

Napisano 18 kwiecień 2011 - 16:13

nie mialem podobnych przypadkow poza jednym jak kiedys wbil mi sie motocykl w lewy przod, /motocyklista wyladowal/ parabola... w rowie......
powiem tak nogi miekkie srac sie chce o laniu nie wspominajac.....
juz nie jeden raz zastanawialem sie jak sie zachowac w takiej ekstremalnej sytucji, ale mysle ze bym jednak " nie potrafil" sprostac....

#9 adames

adames

    VIP

  • Przyjaciel forum
  •   
  • Posty: 9306
  • Dołączył:  05 lip 2009
  • Rok Produkcji:2003
  • Silnik:2,2 CRD
  • Imię:Adam
  • Skąd::Legnica
  • Płeć: Mężczyzna

Napisano 18 kwiecień 2011 - 16:23

szkolenia dla pracowników

Jestem pewien, że niezależnie od szkolenia, ważniejsza jest psychika człowieka.
Nawet odpowiednio przeszkolone osoby, ba nawet osoby pracujące jako np. pielęgniarki , w przypadku sytuacji znalezienia się przy wypadku, mogą "zablokować" się i spanikować.
Kiedyś rozmawialiśmy na ten temat z himo9 (ratownik medyczny), może na spocie w Malborku, będzie mógł nam takie praktyczne szkolenie zorganizować.

#10 jasmina

jasmina

    VIP

  • Pomagamy sobie
  •   
  • Posty: 1847
  • Dołączył:  08 wrz 2008
  • Rok Produkcji:2002
  • Silnik:2,4L

Napisano 18 kwiecień 2011 - 17:10

Kostek, chodzi o to ze przy obrazeniach wewnetrznych - szczegolnie w tamtej sytuacji bylo podejrzenie peknietej miednicy - pecherz moczowy moze peknąc jesli jest wypelniony to przepraszam ze tak napisze "jest po tobie" mocz w organizmie.

#11 sluna

sluna

    VIP

  • Przyjaciel forum
  •   
  • Posty: 8214
  • Dołączył:  20 gru 2009
  • Rok Produkcji:2005
  • Silnik:2.2 touring
  • Imię:Darek
  • Skąd::Malbork
  • Płeć: Mężczyzna

Napisano 21 kwiecień 2011 - 17:37

Kilka lat wstecz na tzw. ,,berlince'' jade w strone granicy, młody chłopak w maluszku puknął się (a może został puknięty) przez ruska dostawczy ww z maluszka miazga! drzwi zablokowane na amen.
Naturalnie wzywam pomoc, chłopak nieprzytomny ruski w szoku. W czasie oczekiwania na pomoc próbuje jednak jakoś drzwi otworzyć-bez rezultatu.
Z naprzeciwka nadjerzdza TIR zatrzymuje(gość widzi wypadek) w celu użyczenia łyżki do kół...zwolnił na tyle, że zdążyłem powiedzieć czego chciałem od niego, a gość machną ręką i fruuu.
Co najciekawsze chlopakowi z maluszka dzwoni telefon(jest nieprzytomny)...i go próbuje odebrać, szok!!! pomoc przyjechala po około 40 min.





Podobne tematy Zwiń

  Temat Forum Autor Podsumowanie Ostatni post

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych