PT Cruiser to moje drugie auto. Przesiadłam się na niego po tym, jak mój poprzedni samochód ( po wymianie wszystkich części, nawet silnik wymieniałam! ) odmówił dokumentnie posłuszeństwa. Był to Hyundai Pony rocznik 94'- bardzo go kochałam i wciąż mam do Ponych olbrzymi sentyment. Niestety, staruszek zastrajkował i zupełnie nie chciał jeździć. Serce mi się krajało, kiedy odjeżdżał na lawecie sprzedany za marne grosze...
Samochodu potrzebowałam bardzo- dojazd do szkoły zajmował mi 2.5h komunikacją miejską, a tylko 40 minut samochodem- 2x dziennie... Chciałam już kupić pierwszą lepszą zardzewiałą skorupę na kółkach, ale mój Andrzej przekonał mnie, że lepiej będzie pooszczędzać dłużej i kupić lepszy samochód. I wspólnie zaczęliśmy zbierać na nowe auto.
Trwało to z 1.5 roku...
Kiedy już coś tam uciułałam - zaczęłam się rozglądać za jakimś poważniejszym kandydatem. Numerem jeden przez dłuższy czas był Opel Astra generacji B, ale mój tata trafił w zaznajomionym komisie na PT Cruisera sprowadzonego z Niemiec i uległ jego urokowi. Zaproponował mi, że pożyczy mi brakujące pieniądze, jeśli zdecyduję się na Chryslera.
Pojechałam, zobaczyłam, zakochałam się. Raz, dwa, trzy- sprzedany! Pitek jest mój!
( Do tej pory go spłacam... )
Po tym wstępie - kilka faktów. Pitek rocznik 2005, kiedy go kupowałam miał około 120 000 km na liczniku, niedawno przekroczyłam 140 000. Jest to wersja z silnikiem diesla 2.2 CRD, 121 KM. Autko było w niezłym stanie, ale: świeciła się kontrolka z poduszką powietrzną, było też przede mną kilka podstawowych wymian (oleje, pasek, klocki hamulcowe). Poza tym ( i ten problem mam do dziś) OKROPNIE szwankuje radio! Tzn. Pitek sam decyduje, czy ma być głośno czy cicho. Ja mogę mu tylko podsunąć delikatną sugestię. Śmiejemy się zawsze, że kiedy podoba mu się muzyka, to robi głośniej, a jeśli piosenka nie przypada mu do gustu, to wycisza do zera
Ogólnie Pitek sprawował się na piątkę - nic przy nim nie trzeba było robić, posłusznie odpalał na mrozie, spalanie mnie pozytywnie zaskoczyło, a jazda w trasie- no to jest po prostu poezja! Apetyt na paliwo na trasie ma w okolicach 6-7 litrów na 100km. Więc chyba nieźle?
Jestem zachwycona jazdą Pitkiem, cieszę się też że samochód jest rozpoznawalny i charakterystyczny Niesamowicie podoba mi się jego kształt- stylizacja retro ma moim zdaniem dużo więcej uroku niż te spłaszczone nowoczesne jajowate landary. Kiedy przechodzę obok Pitka, zawsze myślę sobie "jakie ja mam piękne auto! <3 ". Póki co nie wyobrażam sobie, że mogłabym zmienić go na inny model Mam nadzieję, że pojadę nim do ślubu <3
Niestety Pitek nie przepada za moimi rodzicami - mają 100% skuteczności w awariach, zawsze kiedy go pożyczają, coś się musi popsuć .
Ostatnio, jak część z Was już wie- miałam z moim łobuziakiem parę problemów i nie ze wszystkimi się jeszcze uporaliśmy, ale to i tak najwspanialsze auto na świecie <3
Ps: na mieście możecie mnie poznać po ręcznie robionych na drutach misiakach na tylnej półce
Pozdrawiam Was serdecznie!