Moi drodzy, czas się pożegnać. Dziękuję za wszystkie informacje, jakie mogłem tu uzyskać, aby obniżyć kosz posiadania Pitiego. Dzień w którym się go pozbyłem, ogłosiłem w domu świętem i będę go co roku obchodzić. Jak to mówią, od miłości do nienawiści jeden krok. Zawsze chciałem go mieć i nie zważałem na ostrzeżenia. No i stało się, znienawidziłem go. Srogo musiałem płacić za przywilej jazdy. W ciągu 4 lat naszej znajomości musiałem zrobić w aucie z 2007, 2.4 benzyna + LPG: pompa paliwa (musiałem ją ściągać z USA) , alternator, łącznik watta, rozrząd z pompą wodną, komputer sterowania gazem, tarcze hamulcowe, klocki hamulcowe, wewnętrzna osłona nadkola. Tyle pamiętam. A do zrobienia zostało: sonda lambda, popsuty przycisk od awaryjnych, przełącznik wycieraczek, zmatowiałe reflektory, brak światła wstecznego, pęknięta szyba, zepsuty zamek bagażnika, no i najgorsze - rdza, która pojawiła się po zimie z nienacka na progach jak chińska zaraza.
Podziwiam tych, którzy mają do tego auta cierpliwość. Trzymajcie się dzielnie...za kieszeń. Niech wam koszty zrekompensuje przyjemność z jazdy. Moim jeździło się fajnie, bo 2.4 litra dawało przyjemność i na gazie palił tylko 15 litrów (na benzynie tyle samo). Pozdro dla wszystkich.