Powoli zapełnia się miejsce w którym będziemy nocowali. Ale spokojnie, w razie potrzeby będę szukał coś obok. Jestem umówiony na oględziny i domówienie ceny i innych spraw na przyszły tydzień. Tak sobie myślę, że

chyba jednak warto odpuścić sobie Chryslera Rzeszów i samo miasto, gdyż będzię to piątek, dzień pracy i Rzeszów od 15 robi się totalnie zapchany. W centrum możemy zapomnieć o zaparkowaniu. Choć jest jeszcze dużo czasu to wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem byłoby spotkać się w granicach godz 11 w Rzeszowie na dużym parkingu przy hali sportowej i:
a) przejść na rynek 15 minut (oczywiście w
strojach klubowych) zwiedzanie podziemi z przewodnikiem (45 minut), lody, piwo, kupa-siku (dzieci i nie tylko)

Warto zobaczyć choć tyle Rzeszowa, bo to naprawdę ładne i zadbane miasto (pisze to jako mieszkaniec od pół roku wiec obiektywnie

)
b) czekamy na wszystkich pod halą. Powitania, uściski, całusy i fotki. Wspólnie ruszamy w Bieszczady (ponad 100 km) po drodze jedząc obiad w węgierskiej knajpie (jakieś 20 km za Rzeszowem). Tym sposobem nie spiesząc się zbytnio dojedziemy na 15-16 na miejsce pozostawiając piątkowe korki.
Przedstawiam ten plan pod Waszą rozwagę. Owszem, możemy sie też spotkać u Chryslera i stamtąd ruszyć dalej.