Witajcie.
A raczej w końcu nawet ja mam ochotę usiąść i płakać.
Zatem... gdy kupiłam Pitola pan właściciel powiedział,że wymienił tam kilka rzeczy, głównie w zawieszeniu plus klocki (ale pomyślałam, że jeśli chce sprzedać to wszystko może powiedzieć..) Wzięłam go więc do większego zakładu, gdzie zajmują się automatami. Pan powiedział, że hamulce trochę blokują i trzeba uszczelnić silnik bo olej wycieka, ale żebym znalazła jakiegoś mechanika bo oni nie mają zbyt czasu by to od ręki zrobić i żeby się szykować na jakieś 300 zł.
Znalazłam owego kumpla-mechanika, który po godzinach miał cudu dokonać bo namarudzeniu się co to za idiotyczny samochód kupiłam.
Po tygodniu oddał auto i zapłaciłam mu dwa koła za rzeczy, które niby wymienił.
Dwa dni od odbioru padł mi alternator i akumlator, ale wymieniłam bez gadania bo to tylko zużyte części...
Po miesiącu padł mi pod domem, podejrzenie rozrusznik więc laweta i mechanik.
W piątek zdiagnozowali... że:
"kOLEGA" nie uszczelnił silnika, nie wymienił uszczelki miski olejowej ani tulei, a części, które napisał że wymienił ponoć są wymienione, ale nie wyglądają na wymienione świeżo miesiąc temu, a jakieś kilka miesięcy temu (przypomniałam sobie o właścicielu, który mówił, że wymieniał kilka rzeczy, że być może powiedział prawdę, a kumpel to wykorzystał i wcisnął mi, że wymienił....)
Poza faktem, że nie wiem co robić (zadzwoniłam do owego kolegi z zapytaniem czy pojedzie ze mną bo mechanicy zdiagnozowali jak pisałam, a on, że przecież widać, że części są nowe i co oni w ogóle mówią i twierdzi, że niby podjedzie ze mną, ale od piątku nie odbierał i nie odpisywał....)
wycenili mi naprawę na <3 000 bo do roboty rozrząd, głowica do regeneracji, pompa, uszczelki..... Twierdzi, że silnik wygląda ładnie...
Słyszałam, że nieszczęścia chodzą parami, ale że stadami.... 
Użytkownik kocurak edytował ten post 25 April 2016 - 07:31