[humor] zdjecia, obrazki, filmy, linki
#581 Bezimienny Gość.Anonymous_*
Napisano 15 grudnia 2009 - 09:56
... _embedded#
[ Dodano: 2009-12-15, 22:13 ]
W zwiazku z tym, ze ptwaw jeszcze placze
to placzcie i Wy
ALE NIE DLA DZIECI
#582
Napisano 16 grudnia 2009 - 13:03
Pewnej nocy oświadczyła mu, że jest w ciąży. On nie chcąc zrujnować swojej reputacji i małżeństwa, dał jej sporą sumę pieniędzy, aby wyjechała do Włoch i tam urodziła dziecko, aby uniknąć skandalu.
Zaproponował również płacenie alimentów do 18 roku życia na dziecko.
Ona się zgodziła, ale spytała:
-Jak mam przesłać Ci wiadomość, kiedy dziecko się urodzi?
-Aby utrzymać wszystko w sekrecie, wyślij mi pocztówkę na mój adres domowy,
z jednym tylko słowem "spaghetti", wtedy zacznę słać Ci alimenty na
utrzymanie dziecka.
I ona wyjechała...
Po około 9 miesiącach facet wieczorem wraca do domu z pracy, a tu żona mówi:
-Dostałeś jakąś bardzo dziwną kartkę pocztową, nic nie rozumiem co to za kartka.
Maż na to:
-Daj mi tę kartkę, zobaczę co to?
Żona dała mężowi kartkę bacznie go obserwując. Mąż zaczął czytać pocztówkę, zbladł jak ściana i... zemdlał...
Na kartce było napisane:
spaghetti, spaghetti, spaghetti, spaghetti, spaghetti trzy porcje z kulkami mięsnymi, dwie bez. Wyślij więcej sosu ......
***********************
***********************
No i jak tu ufać ludziom ...
Zdesperowana dziewczyna stoi na nadbrzeżu i chce popełnić samobójstwo.
Widzi to młody marynarz, podchodzi do niej i mówi:
- Nie rób tego! Zabiorę cię na pokład naszego statku, ukryję,przemycę do Ameryki i zaczniesz nowe życie.
Przez cały rejs będę cię karmił, będę ci dawał radość, a ty będziesz mnie dawać radość. Jeszcze nie wszystko stracone...
Dziewczyna, jeszcze pochlipująca z cicha, postanowiła dać sobie jeszcze jedna szanse i poszła z nim na statek.
Jak obiecywał, tak zrobił ukrył ja pod pokładem, raz na jakiś czas podrzucał kanapki, jakiś owoc lub cos do picia, a całe noce spędzali na miłosnych igraszkach.
Sielankę przerwał kapitan, który pewnego dnia odkrył kryjówkę dziewczyny.
-Co tu robisz? - zapytał surowo.
-Mam układ z jednym z marynarzy. Zabrał mnie do Ameryki, karmi mnie, a ja mu pozwalam robić ze mną, co chce. Mam nadzieje, że kapitan go nie ukarze?
- Nie - odpowiedział kapitan - Chciałbym jednak, żebyś wiedziała, że jesteś na pokładzie promu Wolin -Świnoujście - Wolin
***********************
Idzie Jasio z ojcem na spacer. Nagle ojciec potyka się i mówi pod
nosem:"*****".
- Co powiedziałeś tatusiu - pyta Jasio.
- Aaaa... powiedziałem.... "duduś" - odpowiada ojciec.
- tatusiu, a co to jest duduś
- Aaa, wiesz synku duduś to takie zwierzątko
- Tato, a jak on wygląda?
- A, ma takie rączki i nóżki....
- Tatusiu, a cojedzą dudusie?
- Mmm. Jedzą warzywa owoce....
- A tato, a czy dudusie mają dzieci?
- Noo, tak
- To znaczy, że dudusie się rozmnażają?
- Tak
- A jak się nazywają dzieci dudusia?
- Eee...dudusiątka.
- A jak wyglądają dudusiątka?
- Też mają rączki i nóżki.... tak samo jak dorosłe
- A co jedzą dudusiątka?
- Eeee..... mleczko piją...
- Tato, a gdzie mieszkają dudusie?
- *****!!!!!!!! POWIEDZIAŁEM *****!!!!!!!!!
***********************
- Dzieci moje, ja umieram. Przynieście mi szklankę wody...
- Ojciec, jest pierwszy stycznia, wszyscy umierają, idź se sam przynieś...
***********************
Rozmawiają dwie pryzjaciółki:
- Kochana, ale dlaczego ty tak narzekasz na tę pozycję 69?
- Eeee tam... On jak zwykle po wszystkim zasypia, a ja znowu mam rano wory pod oczami...
***********************
Młode małżeństwo zaraz po ślubie wyruszyło w podróż poślubną. Po powrocie ojciec młodego pyta:
- Synu opowiadaj jak tam było.
Syn odpowiada:
- Tato przerąbane. To już chyba koniec.
Ojciec zdziwiony:
Jak to koniec?! Co się stało?!
- No widzisz ojciec to było tak. Jak to młoda para w pierwszą noc
uprawialiśmy seks. Jak było już po wszystkim, to ja tak, z przyzwyczajenia,
położyłem dwie stówy na stoliku.
- No, to rzeczywiście, synu, jest przerąbane.
- Ale to jeszcze nie wszystko. Ona mi pięć dych wydała.
***********************
Siedzi dwóch nieźle podpitych facetów w barze. Nagle jeden pyta:
- Stefan, ruchałeś kiedyś pedała?
- No, bezpośrednio to nie.
- Jak to?
- Ruchałem kolesia, który ruchał pedała...
***********************
Para w łóżku:
- To twoje cycki, czy gęsia skorka?
- A ty mnie dymałeś, czy trzęsłeś z zimna?
#583
Napisano 16 grudnia 2009 - 15:54
Rozłożył mnie na łopatki
#584
Napisano 16 grudnia 2009 - 20:18
- Jak dzieci, *****, jak dzieci...
Barman:
- Nie wiem.
Facet:
- Rosół skurwielu.
Barmanowi spodobało się, zachodzi do szefa i pyta:
- Wie szef jak nazywa się zupa z wielu kur?
Szef:
- Nie wiem.
Barman:
- Rosół, *****...
[ Dodano: 2009-12-16, 20:21 ]
Przepraszam za pomyłkę teraz jest cały
Zachodzi facet do baru i pyta barmana:
- Wie pan jak nazywa się zupa z wielu kur?
Barman:
- Nie wiem.
Facet:
- Rosół skurwielu.
Barmanowi spodobało się, zachodzi do szefa i pyta:
- Wie szef jak nazywa się zupa z wielu kur?
Szef:
- Nie wiem.
Barman:
- Rosół, *****...
[ Dodano: 2009-12-16, 20:23 ]
javascript:em('Kajka,%20') tak jest jak się ma wokół siebie samych żartownisiów
#585
Napisano 16 grudnia 2009 - 22:02
Bell, ja go sobie zostawię na rozsyłanie bliżej Sylwestra...
#586
Napisano 17 grudnia 2009 - 11:10
rafe1, hahaha hihihi ale pierwszy już niedługo Ciekawe komu wtedy będzie do smiechu
Dwóch znajomych rozmawia
- Stary ale się wczoraj przejęzyczyłem - chciałem powiedziec do żony "daj zupy" a powiedziałem "daj dupa".
Eee to jeszcze nic - ja wczoraj chciałem powiedzieć do żony - "kochanie
podaj mi sól" a powiedziałem - "ty stara ku**o całe życie mi zmarnowałaś".
#587
Napisano 17 grudnia 2009 - 13:40
#588
Napisano 17 grudnia 2009 - 23:21
#589
Napisano 18 grudnia 2009 - 08:33
#590
Napisano 21 grudnia 2009 - 09:57
... re=related
... re=related
... re=related
Velikanka wzięta....
#591
Napisano 21 grudnia 2009 - 13:47
Pierwszy pasażer powiedział :
-Jestem Roy Keane - jeden z najlepszych irlandzkich piłkarzy.Jestem wart mnóstwo pieniędzy, moi fani mnie potrzebują , dlatego myślę,że powinienem się uratować.
Pozostali się zgodzili i dali mu jeden ze spadochronów, po czymten wyskoczył.
Druga osoba powiedziała:
-Jestem Gerry Adams - radykalny irlandzki polityk, który naprawdę może pomóc swojemu krajowi, dlatego myślę, że powinienem być ocalony.
Pozostali przyznali mu rację i dali drugi spadochron.
Trzecia osoba powiedziała:
-Jestem David Beckham - kapitan angielskiej drużyny narodowej.Mam żonę i dwóch synów. Wszyscy wiedzą, że jestem naprawdę miłym facetem,ale wszyscy myślą, że jestem głupi. To nieprawda, dlatego ja wezmę spadochron.I wyskoczył Zostały dwie osoby. Papież i dziesięcioletnia uczennica.
Papież powiedział :
-Dziecko. Jestem słaby i stary i przeżyłem swoje. Ty jesteśwciąż młoda i wszystko przed tobą. Wez spadochron, a ja zostanę w samolocie.
-Wszystko jest w porządku - powiedziała dziewczynka - nadalmamy jeszcze dwa spadochrony. David Beckham zabrał mój tornister.
______________
Arsene Wenger z Arsenalu Londyn wybrał sie na stadion "StadioDel Alpi", aby podejrzeć metody treningowe Marcello Lippiego.
-Jak ty to robisz, że oni tak świetnie grają?
-Zadaję im pytanie na myślenie, a to pomaga - mówi Lippi, poczym woła do siebie Nedveda.
-Pavel, kto to jest: syn twojego ojca, ale nie twój brat?
-Eee, proste! To przecież ja!
Wenger zastanowił sie chwilę i wrócił na swój stadion. Zwołał wszystkich zawodników i objaśnił im cudowną metodę Juventusu.
-Dobra kolego - zwrócił sie do Lehmana.
-Kto to jest syn twego ojca, ale nie twój brat?
-Trenerze, zaskoczył mnie pan! To niesprawiedliwe! Proszę oczas do namysłu.
-OK.. Masz czas do jutra.
Po treningu Lehmann podchodzi do Ljungberga i pyta sie go:
-Kto to jest syn twego ojca, ale nie twój brat?
-Nie wiesz? To przecież ja!
Następnego dnia Arsene Wenger woła do siebie Lehmana i pyta:
-Zastanowiłeś się?
-Tak! Chodziło o Ljungberga! - odpowiada pewny siebie Lehman.
Wenger wściekł się i mówi:
-Ty głąbie! To przecież Nedved!
_________
Przychodzi facet do pani doktor i mówi:
- Mogłaby mi pani coś dać? Mam erekcję 24 godziny na dobę.
- Mogę dać panu spanie, jedzenie i trzy tysiące miesięcznie.
________
Dlaczego w Austrii żyją najlepsze żony?
Bo dojrzewają w piwnicach.
______
Facet ogląda Discovery, spiker z ekranu:
- Pandy mają ich 16, rekiny 100, a u czlowieka norma to 32 zęby.
Facet podrywa się z fotela i wrzeszczy:
- K***a, jestem pandą!!!
_______
Co robi Jarosław K., gdy pytany jest o sex?
-Odwraca kota ogonem.
_________
Profesor przychodzi na wykład i widzi na podłodze peta:
- Czyj to pet? Cisza... Profesor ponownie:
- Czyj to pet!? Nagle z końca sali: - Niczyj, można wziąć!
_______
Dziewczyna dresiarza do dresiarza:
- Misiu, no ale dlaczego uderzyłeś mnie w twarz
- Jebłem ci, to ci jebłem. Na **** drążysz temat..
____
W przedszkolu Marcin siedzi na nocniczku i płacze.
- Dlaczego płaczesz? - pyta pani wychowawczyni
- Bo pani Zosia powiedziała, że jak ktoś nie zrobi kupki tonie pójdzie na spacer.
- I co? Nie możesz zrobić...
- Ja zrobiłem, ale Wojtek mi ukradł
______
Niewielkie miasteczko w Alabamie. Na środku ulicy leży martwyMurzyn.
Rozwalona bejsbolem głowa, osiem ran postrzałowych na tułowiu, połamane ręce i nogi. Szeryf patrzy na zwłoki, kiwa głową i mówi:
- Dwadzieścia lat jestem szeryfem i tak brutalnego samobójstwajeszcze nie widziałem!
______
W pewnej mieścinie był piekarz, który piekł pieczywo nienadające się w ogóle do jedzenia.
W sekrecie przed nim zebrali się mieszkańcy i postanowili uradzićco z nim zrobić...
Radzą tak kilka godzin i nic nie mogą wymyśleć... w pewnym momencie wstaje kowal, chłop wielki i barczysty jakwół i mówi :
- Może mu jebnę?!... na co ludzie mówią:
- Nie, no.. tak nie można... w końcu mamy tylko jednego piekarza, nie możemy zostać w ogóle bez... i dalej debatują....
Za jakiś czas znowu wstaje kowal i mówi:
- To może jebnę stolarzowi?... mamy dwóch..
______
Przystanek. Podjeżdża autobus. Elegancki facet w garniturzei pod krawatem, o inteligenckim wyglądzie grzecznie przepuszcza wszystkich przed sobą; pomaga także wnieść wózek z dzieckiem i wsiąść staruszceo lasce.
Wsiada jako ostatni i w tym momencie drzwi zamykają się i przytrzaskują mu głowę. Autobus rusza a facet zaczyna wrzeszczeć:
- K*rwa twoja jeb*na mać! Ty ch*ju pi*erdolony! Stój, k*@$$,ty w d*pę j*bany! Głowę mi upi*rdolisz!
Kierowca hamuje i otwiera drzwi. Facet wchodzi do autobusu, poprawia krawat i mówi do pasażerów:
- Najmocniej Państwa przepraszam! Proszę mi wybaczyć. Przestraszyłem się...
________
- Panie Doktorze, mam kłopoty z zaśnięciem.
- Proszę brać te czopki, bardzo szybko działają.
Przy następnej wizycie pacjent prosi:
- A mógłbym dostać coś słabszego? Bo jak się budzę to mam jeszcze palec w dupie...
#592
Napisano 21 grudnia 2009 - 14:00
#593
Napisano 21 grudnia 2009 - 14:02
#594
Napisano 21 grudnia 2009 - 14:40
#595
Napisano 21 grudnia 2009 - 21:24
#596
Napisano 21 grudnia 2009 - 21:29
#597
Napisano 22 grudnia 2009 - 08:52
Teksty w jednym z popularnych banków do klientów ( autentyk ):
"Pan zaczeka, tylko się rozłożę"
"Jestem na kliencie i nie mogę się ruszyć ani w te ani we wte" ( prawdopodobnie chodziło o zgłoszenie awarii systemu)
"Dać Panu na ladzie czy na zapleczu?"
"Koleżanka w tej chwili nie może pana obsłużyć bo właśnie szczytuje w skarbcu" ( chodziło o sczytanie stanu skarbca)
"Proszę się podpisać obok mojego ptaszka"
"Nie tak szybko, powolutku, najpierw muszę w Panią wejść"
"Chce sobie Pan wyciągnąć??" ( chodziło o wypłatę oczywiście)
"Jak Panu dzisiaj dać?"
"Niech Pan poczeka, to od razu wejdę przy Panu w klienta" ( podczas rozmowy telefonicznej z jakimś gościem od księgowań)
"Z takimi zarobkami nigdy Pan nie spłaci kredytu w takiej kwocie"
"Jeżeli żona się nie zgadza na kredyt to trzeba się rozwieść"
#598
Napisano 22 grudnia 2009 - 10:21
#599
Napisano 22 grudnia 2009 - 11:46
Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.
Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i "myśleć". Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wyp ać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upi lał - a wtedy wiadomo - wąż.
Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sk el jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pi lę. Nie ni ch a to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest ku a za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż ku a, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Ku a, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.
Lecę na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skur la z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ch j, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, ku a, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ch j, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch a trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.
Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ch a, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten ku a głąb zamiast przyjść do mnie to ku a chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No poj ło i mnie, że tu stoję i jego (kota) tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ch a, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem.
Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs away. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i ku a koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w ch j i kota też nie słychać już. Ja pier lę. Ku a, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.
Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Mam w aucie, ch wa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pie ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.
Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w p du. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpi lił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, ku a, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ch j złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w ch j, pacanie.
Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.
Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Ku a, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch a, to go musi wygonić albo utopić.
Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego sku la dalej nie wylało z kąpielą. Ku a mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w ch j - jak się to gdzieś przytka, to będę miał prze ane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pie lony dekiel. Wchodzę - a ten sku iel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pie lę! Jak on ku a wyszedł, którędy? Ano wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja ku a stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Za bię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Ku a mać. Przynajmniej kuleje.
Straty: zaj ane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zaj ana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyj ania, brezent z reklamą firmy - poszedł w ch j, latarka - w ch j, pogrzebacz w ch j. Afera na ulicy jak ch j.
#600
Napisano 22 grudnia 2009 - 14:33
Nagle staje piękny Merc. Opuszcza się ciemna szyba i Nowy Ruski pyta:
* gdzie ty ch**u śmierdzący jedziesz?
* Do Moskwy
* No przecież nie wsadzę ciebie zasrańcu do mojego pięknego auta ze skórzaną tapicerką, całą mi zajebiesz.
* Dam ci 15 tys.$
* Ruski myśli. W końcu pranie tapicerki to najwyżej 200 baksów.
* no to wsiadaj śmierdzielu.
* Bomża wsiada. Za chwile mówi do N.Ruskiego:
* daj mi papierosa
* ty ch**u jebany, zaraz cię wyp***dolę z mojego auta, palić ci się zachciało!
* Dam ci za 1 papierosa 5 kafli baksów!
Ruski myśli, no w końcu za 1 papierosa 5 tysiączków...masz ku***ie i zadław się!
Za chwile bomża mówi: możesz mi zrobić laskę? Dam ci 20 tysięcy baksów!
Ruski wk***ił się straszliwie, ale myśli: ku**a, przecież żaden z moich kumpli tego nie zobaczy, ch*j mu w dupa, za 20 kafli można przecież!
Zjeżdża na bok, bomża zdejmuje obsikane i obsrane spodnie. Ruski mu obciąga z obrzydzeniem. Bomża zaciąga się Dobrym papierosem i kur**sko zadowoloną miną mówi: ku**a, jeszcze nigdy się tak nie zadłużyłem...
normalnie mnie rozwalił
Podobne tematy
Temat | Forum | Autor | Podsumowanie | Ostatni post | |
---|---|---|---|---|---|
PiTiclubersi na koncertach (filmy i zdjęcia) |
Multimedia: Filmy & Zdjęcia | Bezimienny Gość.Yodarek_* |
|
|
|
Linka/linki hamulca ręcznego |
Techniczny podstawowy | dfg |
|
|
|
Filmy i seriale godne polecenia |
Offtopic | Jeżol |
|
|
|
Dwie linki hamulca ręcznego na sprzedaż PT Cruiser 2001#hamulec, #reczny |
Części do PT Cruisera | Stivo |
|
|
|
zakończenie linki wybieraka zmiany biegówwybierak gumka linka |
Części do PT Cruisera | Bezimienny Gość.dudzio_08_* |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych