czy TU da się żyć?
#1
Napisano 26 sierpień 2014 - 13:55
Otóż skłoniłam się do napisania tego tematu będąc 'na świeżo" po rozmowie ze znajomą rodziną ( nasi koledzy) , która spontanicznie, z dnia na dzień, nie mówiąc nic nikomu, spakowała manele, wsiadła do auta z małymi dziećmi i wyjechała...do Anglii. Gdzież indziej. To było przed wakacjami. Teraz , po 2 miesiącach, opowiadają na "skajpaju" jak im się wiedzie.
Rozmowa ta zbiegła się w czasie z naszą wizytą w księgarni, gdzie zostawiliśmy...400 zł ! - otrzymując w zamian pakiet książek do klasy 4 szkoły podstawowej.... 400 zł za książki. Bez zeszytów, bez artykułów piśmienniczo-plastycznych, bez stroju gimnastycznego dla rosnącego jak drożdżówka w piecu dziecięcia. Tym bardziej bez tornistra i modnych szkolnych gadżetów, bez jesienniej kurtki, botków i butów na wuef i do biegania po szkole. 400 zł zapłaciliśmy za książki po uwzględnieniu rabatu.... I tak sobie wieczorem rozmawiamy z naszymi "Anglikami". Szczęście bije z ich obliczy. Odżyli. Wyraźnie. Pracuje głowa domu, fizycznie, mama ma czas zająć się dziećmi. Mają mega szybki internet za grosze. Do angielskiej szkoły kupili dzieciom po mundurku i kolorowym pudełku na kanapki. Resztę mają dostać w szkole. Ich przedwrześniowe zakupy opiewają na 30 ichnich jednostek płatniczych. Fajna ta rodzina, kochająca się. W Polsce było im bardzo ciężko, pomimo 3 etatów ( on pracował na 2) . Teraz jest im wyraźnie dobrze. Dawno nie widziałam ich tak promieniejących. Cieszę się razem z nimi.
I zastanawiam. Bo gdy słyszę te okrzyki zachwytu, że tam jedna godzina jego pracy pozwala na ugotowanie pełnego obiadu dla całej rodziny, z warzywami i deserem ( nie tam jakieś naleśniki z podłym dźemem) , zastanawiam się co my tu jeszcze robimy do jasnej cho ry. ....
Jesteśmy ostatnimi niedobitkami na froncie. Wszyscy dokoła uciekli. Rodzina, przyjaciele. Płacimy potężny zus, zastanawiając się co miesiąc jak na niego zarobić żeby jeszcze na czysto zostało na życie, dobijamy złachane samochody po Europejczykach. Wiecie co ostatnio usłyszałam gdy z wypiekami na twarzy chwaliłam się swoim nowym skarbem? - "Ładny ten twój Pitek. Gdybyś chciała jakieś części do niego, wal jak w dym. U nas w Angii ten twój rocznik na złom oddają, więc części jest w pi i jeszcze trochę". I jak to traktować? Cieszyć się , czy płakać? Wstydzić się, czy obrazić? Czy jesteśmy ostatnimi frajerami, że TU siedzimy? Co o tym myślicie?
Ten kraj nas wykształcił, ale czy można wciąż przyjmować razy w twarz i nie drgnąć? Czy nie jesteśmy żałośni ( przepraszam , jeśli ktoś z Was poczuje się urażony) w tej swojej pitkomanii, czy nie oszukujemy się i nie zagłuszamy poważnych problemów deliberując o wymianie świec żarowych ? Wiem, można się cieszyć z małych rzeczy i znaleźć w tym szczęście ( całkowicie jestem za) , można też mieć miliardy dolarów i mieć depresję. Ale gdy po raz kolejny w życiu słyszę na skype jak jest dobrze ( normalnie) w innym świecie, podczas gdy z konta znika kolejna rata hipoteki ... czuję się jak kompletna idiotka , która daje się łoić i jeszcze się uśmiecha. Czy warto sprzedawać swój czas za marne grosze, czy jechać i wykonywać pracę, której już nie chcą Pakistańczycy?..... i żyć godnie, bez rakotwórczego stresu, jechać bez wyrzeczeń na wakacje...? Gdzie się kończy patriotyzm, a zaczyna chłodna kalkulacja? Mamy wszak jedno życie.
Jakie są Wasze odczucia w kwestii emigracyjnej fali, czy dostajecie solą po oczach, czy spływa to po Was jak po kaczce?
Przypraszam za ciężki temat, mam mętlik w głowie . To się chyba nazywa standing on the edge...
#2
Napisano 26 sierpień 2014 - 18:00
Zastanawiam się co mnie tu trzyma i dlaczego...
a) z jednej to wygoda - praca jest, kasa co miesiąc wpływa...
b) jestem u "siebie" - nie mam problemu z dogadaniem się z panią w sklepie, że chcę pół żytniego chleba
Z drugiej strony jak rozmawiam ze znajomymi, którzy wybrali lepsze życie na obczyźnie to dochodzę do wniosku, że faktycznie tam gdzieś może być lepiej.
Pamiętam też magiczną zasadę: wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.
Jak to więc jest?
kilka miesięcy temu przyleciał do PL mój dobry znajomy. Pod pretekstem studiów wyemigrował do Australii.
"Iza, słońce 300 dni w roku... super socjal, dobre warunki do życia. Po co ty tu jeszcze siedzisz?"
Chociażby po to, żeby 3/4 pensji miesiąc w miesiąc wydawać na ratę kredytu hipotecznego... zabrzmiało w moich ustach dość żałośnie.
Ale ja chyba nie mam jaj, aby walnąć wszystko i powiedzieć "wyjeżdżam!"
Może gdzieś bliżej, może do Niemiec? ostatnio moja koleżanka z pracy przeniosła się do Monachium. Nie mam dokładnych wieści "jak jest", gdyż dopiero dziś otrzymali klucze od mieszkania... ale jej siostra od dwóch tygodni siedzi w innym niemieckim mieście i jest bardzo zadowolona. Mimo, że sama, z dala od wszystkich. Może za wcześnie na opinię.
Więc może faktycznie Wyspy nie są złym rozwiązaniem? trzeba zapytać naszych jasminek... oni tam już dość długo siedzą...
Ps. ale Australia i tak mi się marzy...
#3 Bezimienny Gość.Yodarek_*
Napisano 26 sierpień 2014 - 20:16
Z drugiej strony jestem zły na naszych rodaków, a raczej moich znajomych na emigracji, bo przecież wszystkich nie znam, za..., nie wiem jak to określić.... Za brak wiary w siebie i postawę. Pamiętacie jak na wyspach Pan Cameron (czy jak on tam) jechał po Polakach? Otóż, po rozmowie z moimi znajomymi, w większości przyznają mu rację. Ja im mówię o wojnie internetowej w ich obronie a oni, że on ma rację.
I ja się tego wszystkiego boję... I jeszcze parę innych rzeczy, o których można pogadać ewentualnie przy flaszce. Pozdrawiam.
#4
Napisano 26 sierpień 2014 - 21:36
#5 Bezimienny Gość.Yodarek_*
Napisano 26 sierpień 2014 - 21:44
#6
Napisano 26 sierpień 2014 - 23:29
Czy jesteśmy ostatnimi frajerami, że TU siedzimy?
Mam ciekawa sytuacje : Moja przyjaciolka (singiel, a z rodziny tylko w sumie Mama i Ojczym zostali) wyjechała... plus przyjaciele za ktorymi będzie tęsknić... i widać, że już tęskni... Ma dramaty jakieś...Pielegniara (moja baba! najsilniejsza) i tak sądzę, że .... (koniec zdania na samym koncu postu)
Moj znajomy po 10 latach (wyjechal z zona a teraz jest sporawe dziecko) wrocili wlasnie... bo... mimo wszystko wiecznie czują się obcy... i to MĘŻCZYZNA chciał wracac, małżonce było wszystko jedno. Wrócili. Dziecko do szkoły , róznice programowe nie wiadomo czy do 2 kl. czy do 3... jeszcze do rozwiazania bo pani dyr na urlopie... Faceta non stop pracuje z irlandią, zdanie....Można? Można... co z tego ze dziecko mimo wszystko w tej chwili lepiej czyta po Angielsku jak po Polsku..."nauczy sie"... A wszyscy myslelismy ze....
ZOSTANĄ ZA GRANICĄ!
Zawsze obco... Jedni wracaja, inni zostaja, ale nie jestem w stanie uwierzyć, że czują się jak u SIEBIE... ja bialostoczanka nawet w Warszawie do dzis nie czuje sie jak u siebie, nie ważne lata.
#7
Napisano 27 sierpień 2014 - 07:01
#8
Napisano 27 sierpień 2014 - 09:06
#9
Napisano 27 sierpień 2014 - 10:32
#10
Napisano 27 sierpień 2014 - 20:47
Polacy to jeden z najbardziej kreatywnych i inteligentnych narodów na świecie, tyle że niektóre jednostki mają tendencję do niszczenia bliźnich i tu tkwi problem...
Polska to fantastyczny kraj do życia i rozmnażania się, tyle że...
1 - gówniane rządzony
2 - ma gówniany system, który niszczy wszelkie przejawy szerszego spektrum myślenia niż posiada urzędnik ( nie koniecznie inteligentny i kreatywny ) w państwowym urzędzie, taka pozostałość po PRL
3 - Polski jako narodu, kraj, gospodarki, już dawno nie ma, Polacy to tania siła robocza w EU .... po upadku komunizmu kupowaliśmy telewizory i kasetony ze styropianu na sufit, zamiast walczyć o gospodarkę, SPRZEDALIŚMY WSZYSTKO !!!!
4 - ....
5 - ....
6 - ....
Co do emigracji, im częściej jestem za granicą tym częściej też mi chodzi po makówce...
Ale i tak to jest w życiu najważniejsze:
#11
Napisano 27 sierpień 2014 - 22:51
poje...
Jesteśmy wysprzedani i w EU białymi murzynami. Można książke pisać
#12
Napisano 27 sierpień 2014 - 23:13
#13
Napisano 28 sierpień 2014 - 10:27
" Bo on ma lepiej niż ja mam to ja mu zrobię tak aby on miał gorzej niż ja mam " oto cały tok myślenia przeciętnego polaczka pracującego za granicą.
tu jest dokładnie tak samo. Nie trzeba jechać za granicę... Niestety
#14
Napisano 28 sierpień 2014 - 13:04
moje synki tez wydupcyli za chlebem,..zycie takie
tez cos na podobny temat gadalem, ale juz mi sie odechcialo ide aksia w las niechtrufla szuka, jak znajdzie bede bogaty bo jej zabiore,...
to nie kucie w kuzni ale eksplodowalem i nie potrafilem wytrzymac,...
to nie ten poziom adresata i nadawcy ale cos w tym jest,...
...tyle ze redaktor zimnik blednie sugeruje, ja bynajmniej synow nie wysylalem ,.. toz oni sami sie wdupcyli i wydupcyli,..
[ Dodano: 2014-08-28, 14:04 ]
bym ja nie uogolnial ze za granica polak polakowi wilkiem, bo spotkalem sie z pomoca,... ale rowniez z kategoryczna odmowa wlasnie udzielenia pomocy,...
#15 Bezimienny Gość.Yodarek_*
Napisano 28 sierpień 2014 - 13:54
#16
Napisano 28 sierpień 2014 - 21:12
...Darecki Dokładniebrakuje nam dystansu do życia i luzu.
[ Dodano: 2014-08-28, 22:12 ]
...Darecki Dokładniebrakuje nam dystansu do życia i luzu.
Miecio nie oddychałes
#17
Napisano 28 sierpień 2014 - 22:26
#18
Napisano 29 sierpień 2014 - 07:35
Bardzo komunikatywny język angielski, najlepiej techniczny plus wyższe wykształcenie i staż 3 do 5 lat minimum.
Najlepsze Niemcy bo najlepsza komunikacja. Żona, dwoje dzieci, konkretne zawody i jest praca dla obojga. Szkoła, przedszkole, mieszkanie. Kilka lat tu zmarnowali. Na początek trzeba jednak jakichś znajomych co pozałatwiają pracę i wstępne lokum.
UK - Też nie można w ciemno. Język i chęć do pracy. No i coś trzeba umieć aby w castingach wygrywać bo takowe są i nawet miejscowi z Polakami przegrywają o pracę.
Kiedyś organizowano w liceach dokształcające kursy komputerowe za darmo ale egzaminy płatne.
Oczywiście certyfikaty w językach obcych ważne na całym świecie. Po przekroczeniu granic PL można się tym podetrzeć. Nie warto wydawać takich pieniędzy. Umiejętności jak najbardziej wskazane.
Jako że powyższe mnie osobiście nie dotyczy ja TU muszę jednak żyć i jakoś leci ale niewiele mi zostało więc dam radę.
#19
Napisano 29 sierpień 2014 - 09:43
Pewnie się jakoś da, na obczyźnie być może łatwiej, ale ciągle jest się emigrantem i wśród "tubylców" człowiekiem jednak obcym.
W kraju jednak mamy to, czego chyba nie znajdzie się będąc za granica, przynajmniej widzę to wśród kilku rodzin naszych znajomych, którzy mieszkają w Niemczech, we Francji i na wyspach.
Oni są tam sami, bez przyjaciół którzy w każdej chwili gotowi są bezinteresownie pomóc czy choćby wpaść na kawkę bo chcą pogadać.
A pewnie takich ludzi jakich mamy na forum, też tam nie znajdą. Ludzi gotowi jechać kilka godzin kilkaset km drogami, które nie są autostradami na spot, taki jak w Barwilnie, na jedną dobę, czy na kilka godzin jak to zrobił nasz Maxiu, ( przyjechał około 22:00, a wyjechał przed 9:00). Czy jak nasza Ania, która holowała autko Miecia ponad 200km, bo chciała pomóc koledze z forum.
Chyba większość z Was ma swoich przyjaciół, ale takich prawdziwych przyjaciół, czy takich znajdziecie na obczyźnie?
Ja na przykład mam wspaniałego sąsiada, który na nasz każdy wyjazd ma klucze od domu i go pilnuje i dogląda podczas naszej nieobecności. Wiem że na Stasia mogę liczyć w każdej chwili. Takich ludzi jest niewielu i pewnie nie każdy znajdzie takiego sąsiada, ale chyba wielu znajdzie kogoś zaprzyjaźnionego, który zajmie się Waszym domem podczas wyjazdu, podleje kwiaty czy nakarmi kota.
Nie wszystko można przeliczać na pieniądze, czasem trzeba zobaczyć jak się żyje i z kim.
A pamiętacie zwrot "załatwić" ? Wszystko zawsze można było załatwić, teraz trochę mniej ale nadal da się radę coś komuś załatwić, oczywiście w pozytywnym znaczeniu
Czy na emigracji też to tak działa ?
#20
Napisano 29 sierpień 2014 - 18:48
Ale są miejsca, gdzie jest łatwiej.
TU mam "dom i psa" (dzięki Krzyś za przypomnienie utworu). Mam też Bliskich, którym jestem bardzo potrzebna; pracę, która mimo, że pieniądz daje marny, to satysfakcję sporą; dwa koty; nie wyremontowane mieszkanie (jakoś ciągle są ważniejsze wydatki) i niemłode PT.
To dużo czy mało? Nie wiem. Wiem, że gdzie indziej będę zaczynać "od zera". I nie wiem czy stać mnie na takie szaleństwo. Wyjazd na trochę - zawsze! Ale na całe życie - nie wiem...
Ale może kiedyś...
Jest tyle pięknych miejsc na świecie...
Podobne tematy
Temat | Forum | Autor | Podsumowanie | Ostatni post | |
---|---|---|---|---|---|
Tu się witamy!!!Powitanie |
Tu się witamy z załogą PTClub.pl | Przemo |
|
|
|
Metoda kluczykowa nie działa |
Techniczny podstawowy | Ydtski |
|
|
|
test kluczykowy "nie działa"kluczykowanie, kody błędów |
Techniczny podstawowy | Bezimienny Gość.PT_user_* |
|
|
|
Pochwalcie się swoimi modelami PT CRuiser'ów. |
Offtopic | bartek_sz3 |
|
|
|
Pogoda nie tylko dla bogaczy ;) |
Offtopic | kade |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych