kamiś,
Ja właśnie wróciłem do domu po tym jak zostało wymienione sprzęgiełko alternatora.
Liczyłem, że cała naprawa zajmie około 1,5 godziny. Niestety zeszło nam 11godzin
Normalnie jakieś fatum.
Co się stało.
Nie mogliśmy odkręcić tego pirońskiego sprzęgiełka, próbowaliśmy na różne sposoby , konsultacje tel z Jędrkiem upewniały nas, że robimy dobrze, ale sprzęgiełko nie chciało się odkręcić.
Nie było innego wyjścia i decyzja wyjmujemy alternator.
Spuszczenie płynu poluzowaliśmy chłodnicę, odkręciliśmy kolektor ssący ( przy okazji został on dokładnie wyczyszczony).
Alternator udało się wyciągnąć ( nie wiem jakim cudem bo miejsca tam nie ma). Klimatyzacji nie ruszaliśmy więc nie trzeba było uzupełniać potem czynnika.
Alternator zawiozłem do elektromechanika który "walczył" z nim 2 godziny.
Po powrocie , jakoś wcisnęliśmy do auta alternator, przykręciliśmy kolektor i zaczęliśmy przykręcać alternator.
Niestety nie dało się go dokręcić bo elektryk składając obie połówki obudowy nie złożył ich w tej samej pozycji ,tylko przekręcił je o 180*.
Na pierwszy rzut oka nic specjalnego nie widać, ale łapy zamocowanie na jednej części alternatora są przesunięto osiowo o około 0,5-1cm. To wystarcza, aby podczas przykręcania alternatora do korpusu silnika, obudowa opierała się o blok silnika i nie pozwalała na dokręcenie alternatora.
I ponownie odkręcanie śrub alternatora ( kto demontował to wie jak to się fajnie odkręca), odkręcanie kolektora, walka z wyciągnięciem kolektora i alternatora.
Po oględzinach zapadła decyzja, że nie rozkręcamy alternatora tylko przykręcimy go odwróconego o 180*. Podejście przewodów jest teraz bliżej bloku silnika .
Czyli po raz kolejny wszystkie operacje , wkładanie alternatora ,kolektora i dokręcanie śrub .
Teraz wszystko już pasowało, więc można było dokręcić chłodnicę, założyć pasek lampę osłony i odpalić silnik.
Czy piski ustąpią? zobaczę jutro rano.
Na razie mam już dość , mój mechanik też, ale mimo tylu przeciwności i tak lubię mojego pitka